Hej ;)
Wreszcie upragniony weekend.
Często slyszymy jak ludzie o nas plotkuja lub mówią nam że coś robimy
nie tak jak trzeba. Niektórych to denerwuje inni są przez to smutni i
mniej pewni siebie. No ale co innym do naszego życia, nikt nie może nam
dyktować jak mamy żyć. Czasem jednak ktoś zrobi coś "dla naszego dobra"
co może nam się nie spodobać. Jednak może warto wysłuchać dlaczego to
zrobiła ta osoba. Mówię tu oczywiście gdy zrobi to przyajciel, a nie
kto inny.
Jeżeli chodzi o plotki jestem zdania, że plotkują tylko ludzie którzy
nie mają własnego życia i zazdroszczą go innym. Ale czasem jak słyszymy
plotki o sobie to chce nam się śmiać, bo ludzie pltkujący wymyślają o
nas takie historie o których bajkopisarzom się nie śniło. Więc jeżeli
słyszycie plotkę o sobie, głowa do góry, i podziękujcie za to że dzięki
nim jesteśmy popularni.
Padał już u was śnieg ?
sobota, 30 listopada 2013
wtorek, 19 listopada 2013
Śniadanie u Tiffany'ego.
Hej :)
W szkole okej, co prawda wpadają mi same trójki z matematyki :( Nigdy nie zrozumiem matematyki. Nigdy! Nie ma znaczenia ile bym miała korepetycji - po prostu lepiej mi idą przedmioty humanistyczne.
Pewnie wszyscy oglądali i znają film - ja przyznaję dopiero obejrzałam go w sobotę. A podobno klasyk :))
Mówi się, że Nowy Jork, o którym tak pięknie śpiewał Frank Sinatra, to magiczne miasto, w którym życie toczy się 24 godziny na dobę, a na stosunkowo niewielkiej powierzchni stykają się ze sobą ludzie różnych kultur, przeżywający osobiste tragedie i dramaty, pozornie nie związani ze sobą, ale razem tworzący ten wielki, tętniący życiem organizm. Wszyscy mają nadzieję, że to właśnie tu, w tym niezwykłym miejscu, odnajdą szczęście.
Holly Golightly również szukała szczęścia, uważając, że znajdzie je tam, gdzie będzie się czuła równie dobrze, jak u Tiffany'ego – w miejscu, gdzie "nie może zdarzyć ci się nic złego", jest cicho, elegancko i bezpiecznie. Wówczas nadałaby imię swemu kotu, kupiła meble i rozpoczęła "normalne" życie. Tymczasem była outsiderką, zagubioną w obcym świecie dziewczyną, pozostającą cały czas "w podróży". Tak było do chwili, kiedy poznała podobnego do niej człowieka, tytułującego się zaszczytnym mianem pisarza, młodego mężczyznę Paula Varjaka. W Nowym Jorku nie znalazłaby się dwójka ludzi bardziej podobnych do siebie. Połączyło ich identyczne spojrzenie na świat, filozofia życiowa, a nawet sposób zarobkowania – oboje bowiem utrzymywali się z pieniędzy (niekoniecznie darowanych zupełnie bezinteresownie) przez bogatych mężczyzn bądź eleganckie damy z nowojorskiej socjety. Pomimo tego Paul był mądrzejszy i w pełni zdawał sobie sprawę z okrucieństwa świata, wiedząc jednocześnie, że nie da się przed nim uciec. Bo Holly uciekała przez szereg lat, kolejno opuszczając ludzi, na których jej kiedykolwiek zależało. Postępowała tak ze strachu. Sądziła, że miłość uzależnia ludzi, a ona cały czas wierzyła, że kiedyś poczuje się naprawdę wolna. Może nastąpi to w dalekiej Brazylii lub w Meksyku, gdzie wraz ze swym bratem Fredem planowała założyć hodowlę koni. Nie pojmowała, że człowiek nigdy nie osiągnie pełni wolności, a prawdziwe szczęście może dać mu jedynie miłość. I pewnie obudziłaby się pewnego słonecznego, sennego poranka uświadamiając sobie, że zmarnowała ostatnią szansę i kolejnej już nie dostanie. Uratował ją Paul. Tajemniczy człowiek bez przeszłości. Nieszczęśliwy mizantrop, do czasu przeprowadzki do kamienicy dziewczyny, z rozrzewnieniem wpatrujący się w gwiazdy. Nie żaden "szczur" czy "superszczur", jak kwalifikowała ich Holly, ale Mężczyzna.
Pewien etap bajki o Kopciuszku się zakończył. Choć może nie był to Kopciuszek, ale baletnica balansująca na linie w objazdowym cyrku. Na jej miejscu pojawiła się szczuplutka dziewczyna w długiej, czarnej sukni, wielobarwnymi pasemkami we włosach i cygaretką w dłoni. Ale tym razem miała światło w oczach i Kota O Pewnym Imieniu na rękach.
Przynajmniej dwójka ludzi w Nowym Jorku znalazła szczęście. A to już bardzo dużo.
Ja natomiast nie wiem, czym bardziej się w owej baśni zachwycać. Czy może Audrey Hepburn, kruchą, eteryczną i delikatną. Może cudowną muzyką Henry'ego Manciniego, nadwornego kompozytora Blake'a Edwardsa, który komponował dla niego najładniejsze melodie i pozostał mu wierny przez wiele lat. Ale najbardziej chyba lekkością, ale i przewrotną mądrością opowiadania Trumana Capote'a , na podstawie którego nakręcono film. Wspaniały film o poszukiwaniu swego miejsca w świecie.
W szkole okej, co prawda wpadają mi same trójki z matematyki :( Nigdy nie zrozumiem matematyki. Nigdy! Nie ma znaczenia ile bym miała korepetycji - po prostu lepiej mi idą przedmioty humanistyczne.
Pewnie wszyscy oglądali i znają film - ja przyznaję dopiero obejrzałam go w sobotę. A podobno klasyk :))
Mówi się, że Nowy Jork, o którym tak pięknie śpiewał Frank Sinatra, to magiczne miasto, w którym życie toczy się 24 godziny na dobę, a na stosunkowo niewielkiej powierzchni stykają się ze sobą ludzie różnych kultur, przeżywający osobiste tragedie i dramaty, pozornie nie związani ze sobą, ale razem tworzący ten wielki, tętniący życiem organizm. Wszyscy mają nadzieję, że to właśnie tu, w tym niezwykłym miejscu, odnajdą szczęście.
Holly Golightly również szukała szczęścia, uważając, że znajdzie je tam, gdzie będzie się czuła równie dobrze, jak u Tiffany'ego – w miejscu, gdzie "nie może zdarzyć ci się nic złego", jest cicho, elegancko i bezpiecznie. Wówczas nadałaby imię swemu kotu, kupiła meble i rozpoczęła "normalne" życie. Tymczasem była outsiderką, zagubioną w obcym świecie dziewczyną, pozostającą cały czas "w podróży". Tak było do chwili, kiedy poznała podobnego do niej człowieka, tytułującego się zaszczytnym mianem pisarza, młodego mężczyznę Paula Varjaka. W Nowym Jorku nie znalazłaby się dwójka ludzi bardziej podobnych do siebie. Połączyło ich identyczne spojrzenie na świat, filozofia życiowa, a nawet sposób zarobkowania – oboje bowiem utrzymywali się z pieniędzy (niekoniecznie darowanych zupełnie bezinteresownie) przez bogatych mężczyzn bądź eleganckie damy z nowojorskiej socjety. Pomimo tego Paul był mądrzejszy i w pełni zdawał sobie sprawę z okrucieństwa świata, wiedząc jednocześnie, że nie da się przed nim uciec. Bo Holly uciekała przez szereg lat, kolejno opuszczając ludzi, na których jej kiedykolwiek zależało. Postępowała tak ze strachu. Sądziła, że miłość uzależnia ludzi, a ona cały czas wierzyła, że kiedyś poczuje się naprawdę wolna. Może nastąpi to w dalekiej Brazylii lub w Meksyku, gdzie wraz ze swym bratem Fredem planowała założyć hodowlę koni. Nie pojmowała, że człowiek nigdy nie osiągnie pełni wolności, a prawdziwe szczęście może dać mu jedynie miłość. I pewnie obudziłaby się pewnego słonecznego, sennego poranka uświadamiając sobie, że zmarnowała ostatnią szansę i kolejnej już nie dostanie. Uratował ją Paul. Tajemniczy człowiek bez przeszłości. Nieszczęśliwy mizantrop, do czasu przeprowadzki do kamienicy dziewczyny, z rozrzewnieniem wpatrujący się w gwiazdy. Nie żaden "szczur" czy "superszczur", jak kwalifikowała ich Holly, ale Mężczyzna.
Pewien etap bajki o Kopciuszku się zakończył. Choć może nie był to Kopciuszek, ale baletnica balansująca na linie w objazdowym cyrku. Na jej miejscu pojawiła się szczuplutka dziewczyna w długiej, czarnej sukni, wielobarwnymi pasemkami we włosach i cygaretką w dłoni. Ale tym razem miała światło w oczach i Kota O Pewnym Imieniu na rękach.
Przynajmniej dwójka ludzi w Nowym Jorku znalazła szczęście. A to już bardzo dużo.
Ja natomiast nie wiem, czym bardziej się w owej baśni zachwycać. Czy może Audrey Hepburn, kruchą, eteryczną i delikatną. Może cudowną muzyką Henry'ego Manciniego, nadwornego kompozytora Blake'a Edwardsa, który komponował dla niego najładniejsze melodie i pozostał mu wierny przez wiele lat. Ale najbardziej chyba lekkością, ale i przewrotną mądrością opowiadania Trumana Capote'a , na podstawie którego nakręcono film. Wspaniały film o poszukiwaniu swego miejsca w świecie.
niedziela, 10 listopada 2013
Story of my life.
Hej :)
Nawet nie chcę mi się pisać o tym, jak bardzo zawiodłam samą siebie. Zresztą nieważne. Wiecie, wydaję mi się, że powinnam pisać o czymś, co nas dotyczy. O czymś, co łatwiej będzie nam zrozumieć. Tylko co może być czymś takim? O, chyba wiem.
Nawet nie chcę mi się pisać o tym, jak bardzo zawiodłam samą siebie. Zresztą nieważne. Wiecie, wydaję mi się, że powinnam pisać o czymś, co nas dotyczy. O czymś, co łatwiej będzie nam zrozumieć. Tylko co może być czymś takim? O, chyba wiem.
„Wypijmy za błędy… na egzaminie szóstoklasistów”.
Czy to nie brzmi tragicznie? Moim zdaniem nawet bardzo. Szkoda, że to takie powszechne.
Może nie w podstawówce, ale w gimnazjum już owszem. Moja klasa idealnie to
obrazuję. Dobra, rozumiem, można czasami wypić, sama nie jestem święta, ale
jaki sens ma ciągłe upijanie się z kumplami a potem wracanie do domu wiedząc,
że czeka się ochrzan od rodziców? Nie ma. Nie mówię tu o wracaniu, lecz o samym
piciu. Przecież większość z nas wie, czym to grozi i jak się zachowujemy po
wypiciu zbyt wielu piw czy czegoś innego.
Skoro tak dużo osób to wie, to czemu alkoholizm rozprzestrzenia
się w naszym przedziale wiekowym? Jesteśmy mało odporni na wpływy innych. Nie
trudno namówić większość z nas do czegoś, w tym i do picia. Tak więc, punkt
pierwszy- presja otoczenia. Idziemy dalej. Stres- w końcu po wypiciu czujemy
się lepiej (choć w rzeczywistości jest gorzej), a powodów do stres mamy
mnóstwo- szkoła, znajomi, rodzice, czasami choroba. Powodów jest pewnie dużo; depresja, zabaw itd.
Do czego zmierzam? Trudno stwierdzić. Pewnie nikt
nie bierze sobie do serca moich słów. Kto by się słuchał jakiejś dziwnej
gimnazjalistki, która głosi swoje racje na jakiś tam blogu, który tonie wśród
innych? Nie zrewolucjonizuje tym świata-
a szkoda- ale chcę, by ludzie zdawali sobie sprawę z takich rzeczy. To, co
robicie, szkodzi wam. Waszej psychice, życiu. Do ludzi, którzy piją dla szpanu-
czy ci, przed którymi się płaszczycie zasługują na to? Oczekują od was czegoś,
na co nie zawsze macie ochotę. Chcą, abyście sami siebie zabijali. Czy nie
lepiej poszukać kogoś, kto nie będzie niczego od nas oczekiwał? Zwłaszcza
niszczenia zdrowia. Warto szukać. Do tych, którzy piją przez depresje- czy
wódka wam pomaga? Kiedykolwiek rozwiązała wasz problem? Nie! Jeśli tak to był
to na pewno przypadek. Weźcie życie w swoje ręce i naprawcie je, spróbujcie to
zrobić, zdrowym rozsądkiem. Do tych, którzy piją przez stres- są lepsze metody
radzenia sobie z tym odczuciem. Zagospodarujcie lepiej swój czas,
porozmawiajcie z bliskimi albo z obcymi, podzielcie się swoimi spostrzeżeniami
z innymi, takimi jak wy. Internet jest wielki. Mam nadzieję, że na coś się
przydaję. Do następnego!
niedziela, 3 listopada 2013
Hello November!
Hej!
Cholernie tęsknię za prowadzeniem regularnie bloga. Wszystkie sprawy się u mnie pomieszały. Co chwilę trzeba coś zrobić, a to szkoła, a to rodzice zabierają mi komputer. :(
Polecam wam filmy! :
CARRIE
Nastolatka Carrie White wychowywana jest przez samotną matkę, fanatyczkę religijną. Nie przysparza jej to popularności w szkole, gdzie czuje się samotna. Jest w niej jednak coś bardzo wyjątkowego. Prześladujący ją rówieśnicy poznają sekret Carrie w dniu balu maturalnego, kiedy dziewczyna ujawni swoje moce telekinetyczne i wykorzysta je, aby wyrównać rachunki...
Udanego tygodnia życzę!
Cholernie tęsknię za prowadzeniem regularnie bloga. Wszystkie sprawy się u mnie pomieszały. Co chwilę trzeba coś zrobić, a to szkoła, a to rodzice zabierają mi komputer. :(
Polecam wam filmy! :
CARRIE
Nastolatka Carrie White wychowywana jest przez samotną matkę, fanatyczkę religijną. Nie przysparza jej to popularności w szkole, gdzie czuje się samotna. Jest w niej jednak coś bardzo wyjątkowego. Prześladujący ją rówieśnicy poznają sekret Carrie w dniu balu maturalnego, kiedy dziewczyna ujawni swoje moce telekinetyczne i wykorzysta je, aby wyrównać rachunki...
Paranormal Activity 3
Dwie siostry, Katie i Kristi wraz z rodzicami przeprowadzają się do nowego domu. Tam dziewczynki zaczynają mieć kontakt z siłami nadprzyrodzonymi. Młodsza z nich, Kristi zaczyna rozmawiać z niewidzialnym, tajemniczym przyjacielem Tobbym. Początkowo reszta rodziny nie przejmuje się tym uważając, że jest to tylko wybujała dziecięca wyobraźnia.Udanego tygodnia życzę!
Subskrybuj:
Posty (Atom)