Jestem potwornie zabiegana. Szkoła, konkurs, dodatkowe zajęcia.
W mojej rzeczywistości niewiele się dzieje. To po prostu okruch monotonii. Nie umiem się cieszyć z tego, co mam. Żyję w swoich pragnieniach. Czy to złe? Chyba tak. Zatracanie kontaktu ze światem rzeczywistym jest złe, choć przynosi słodkość. Sama już nie wiem co czuję. Moje uczucia to choas, niezdefiniowana pustka. Nie jest mi chyba źle. W zasadzie zatraciłam gdzieś czas, gdzieś się zagubiłam. Sama już nie wiem czy warto walczyć.
Trochę tak wszystko mnie przytłacza, ale nie powinnam narzekać i być smutna. W zasadzie nie jestem. Czuję jedynie niezdefiniowanie. Wiem, że gdzieś tam jest także nadzieja. Hm... może ja po prostu boję się zmian i uporczywie chcę zachować fragmenty świata, który znam, z którym już nieco się oswoiłam? Sama już nie wiem. Chciałabym choć tak przez chwilę poczuć się tak błogo, zapomnieć o rzeczywitości, wędrować przed siebie z jedną, śliczną piosenką.
'Może właśnie na tym polega odwaga - kiedy człowiek już o nic nie dba.'
'Póki człowiek nie straci reputacji, nie zdaje sobie sprawy, jakim była mu ona ciężarem, czym jest prawdziwa wolność.'
'Dlaczego serce kocha tylko to, co może stracić?'